Oddech targowej konkurencji

Nie widać końca targowiskowych problemów w Chrzanowie. Nie załatwi ich na pewno likwidacja nielegalnego handlu koło Tesco.

Na prywatnym targowisku Włodzimierza Głowacza przy Szpitalnej zrobiło się teraz, szczególnie we czwartki, bardzo tłoczno. Wtedy przyjeżdżają tu Bułgarzy. Ich niewiarygodnie tanie towary ściągają na plac nieprzebrane tłumy ludzi. Czy jest tam wtedy bezpiecznie? Nie jest.

Rozwiązaniem byłoby poszerzenie targowiska o przyległy teren, o co stara się właściciel. Burmistrz konsultuje już jego wniosek z radą osiedla, ale w piątek dotarł do niego protest kupców handlujących na targowisku miejskim przy Kusocińskiego. Są przeciwni poszerzaniu targowiska przy Szpitalnej, bo przeraża ich ta konkurencja. Dodajmy, zagraniczna, bułgarska, sprzedająca takie same towary, ale po dużo niższych cenach. Kupcy z Kusocińskiego twierdzą, że na takie ceny można sobie pozwolić nie płacą w Polsce podatków i ZUS-u, żyją za grosze w hotelu robotniczym i transferują zarobione pieniądze do swojego kraju. Kupcy z Kusocińskiego obawiają się, że jeśli kiedyś odejdą z placu Głowacza Bułgarzy, to pojawią się nowi handlarze, którzy odbiorą im klientów. Ale nie tylko strach przed konkurencją jest problemem handlujących na targowisku miejskim przy Kusocińskiego. Tutejsi kupcy na dobrą sprawę nie wiedzą, co stanie się z nimi po 2012 roku. Wielu kończą się wtedy umowy dzierżawy. Temat umyka i kupcom, i burmistrzowi, bo jest trudny.

Wieloletni plan inwestycyjny gminy, inwestowania w miejskie targowisko na razie nie przewiduje, a gołym okiem widać, że plac w obecnej postaci nijak się nie wpisuje w pieczołowicie odnawiane centrum miasta. Wydaje mi się, że czas najwyższy rozmawiać, a nie wymieniać korespondencję.Szkoda by było, gdyby za trzy lata dwustu kupców stanęło w sytuacji handlujących jeszcze niedawno na małym rynku, bo dwustu straganów z Kusocińskiego nie da się przenieść byle gdzie...